Panuje powszechne przekonanie, ocierające się o pewność, iż Atarowcy mieli z grami zawsze pod górkę. Szczególnie przed tzw. erą avalonową, kiedy zbójecko mała część powstających gier na 8-bitowce było dostępne dla XL/XE. Wystarczyło tylko spojrzeć na bajtkową listę przebojów, aby nabrać przekonania o istnieniu spisku zawiązanego przeciwko posiadaczom najlepszego przecież komputera domowego. Najlepszego i najpopularniejszego. W Polsce co prawda, ale nie wnikajmy w szczegóły.
Sprawiedliwość dziejowa jednak istnieje. Po, bagatela!, 24 latach od swej premiery do grona dostępnych na małę Atari gier dołączył „Nightshade”. Przebój z – ZX Spectrum, C64, Amstrad CPC, BBC Micro. Cały skomputeryzowany ówczesny świat mógł się w to zagrywać do łez płynących z przemęczonych od mrugającego telewizora oczu, ale nie my oczywiście. Nie jestem i nie byłem fanem tego typu gier, jednak czuję pewną satysfakcję, że kolejna pozycja ze stajni Ultimate jest uruchamialna na Atari 🙂
Graficznie „Nightshade” niszczył 🙂 Przynajmniej tak wynika z ocen jakie wyszukałem w archiwach magazynów z tamtych lat. Wychwalany był za płyną, rozbudowaną animację w wysokiej rozdzielczości. Za różnorodność postaci, broni i mnogość lokacji. Nie sposób z tym teraz polemizować. Fakt faktem, że cztery piksele w dwóch kolorach to już nie są.
No dobra, w „Nightshade” można już pograć, ale o co w ogóle halo. W skrócie, jak to często bywało: rycerz, tym razem nie na białym koniu, walczy z siłami zła. Z jego czterema odmianami dokładnie – kostuchą, kościotrupem, mnichem i duchem (wydaje się, że zbieżność z czterema jeźdźcami apokalipsy nie jest tutaj do końca przypadkowa, acz na pewno nie dosłowna :). Aby jednak walczyć skutecznie, musi najpierw znaleźć cztery magiczne przedmioty – biblię, młot, krzyż i klepsydrę (cóż za arsenał!) i później na zarazach stosownie użyć.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Zamek i przyległe włości są dosyć rozległe, a w dodatku wokół pełno jakiegoś paskudztwa. Można próbować zejść temu z drogi, albo zbierać – i nie wahać się użyć – te szwędające się „cosie”, które są magiczną antymaterią. Niestety różne typy przeszkadzajek różnie reagują na każdą z dostępnych „broni”. Może się okazać, że dana cholera nie zareaguje w ogóle, lub co gorsza zmieni się w coś równie paskudnego, albo nawet rozmnoży. W dodatku dzielny nasz rycerz, nieść może naraz tylko 11 sztuk tych cennych specyfików.
Od czego jest jednak gracz. Uporawszy się z poprawnym rozpoznawaniem co jest złym potworem, a co dobrą bronią, zapoznaniem z systemem sterowania (ufff…) i przystosowaniem do dziwnego wrażenia, że nie steruje się naszym Zawiszą Czarnym, a raczej światem go otaczającym, wykonanie misji to bułka z masłem. Wiem co mówię. Zagrałem kilka razy i udało mi się wykonać już 4% misji. Do 100% całkiem niedaleko…
Co do wspomnianego sterowania, to po chwili można się przyzwyczaić do tej charakterystycznej izometrii. Kierunki lewo, prawo, góra i dół zostały przedefiniowane przez rzut ukośny, ale fire działa jak powinien. Zwiększonych trudności sprawiać może przechodzenie przez drzwi pomiędzy lokacjami, jednak nie powinno to bardzo dziwić zważywszy na fakt posiadania ciężkiego umundurowania, które jak bary Pudziana nie do końca mieszczą się w wąskich przejściach. Korzyści z posiadania żelaztwa są bardzo wymierne – dzielny rycerz nie ginie od pierwszego kontaktu ze złym.
Warto pamiętać, że podczas przemarszu dłuższymi korytarzami, dobrym pomysłem może być wystrzelenie pocisku w kierunki w jakim idzie nasz „zakuty łeb”. Pocisk poruszać się będzie wraz z rycerzem, nawet przechodząc przez drzwi. Zważywszy na to, że przeszkadzajki pojawiają się w losowych lokacjach, uchronić to może przed nagłym, przykrym wypadkiem. Druga porada, a raczej uwaga. Co jakiś czas natrafić można na lokacje wybitnie żyźnie obradzające w amunicję. Można naładować cały magazynek. Można też od czasu do czasu znaleźć coś co daje dodatkowe życie.
Spectrumowcy i komodorowcy dawno już pokonali zaczajone zło (może to jest ten obecnie szalejący Kryzys 2.0?). Nadeszła nasza kolej. Do dzieła.
Sterowanie
p – pauza
j – zmiana numeru joya / sposobu sterownia (postać kontrolujemy joystickiem w porcie 1 lub 2 – różny model sterowania)
n / t – normal / turbo – szybkość poruszania (tylko wersja VBXE)
ctrl+shift+1-4 – teleportacja w pobliże odpowiedniej bronisławy
ctrl+shift+5-8 – teleportacja w okolice głównych wrogów
Ciekawostki
# Dyskusja o grze
# Dyskusja o grze
# Zapowiedź gry
# powstała wersja dla karty VBXE gdzie poprawiono płynność ruchu
# konwersja z komputera BBC Micro
Credits
Muzyka: Miker
Grafika: Irgendwer
Data: 09 / 2009
Download
Gra
Gra dla VBXE